Chciał zostać strażakiem, ale nic z tych planów nie wyszło i jest nauczycielem wychowania fizycznego. Jego pasją życiową są sporty walki, którym poświęcił się bezgranicznie.
Z karate związany jest od blisko 40 lat. Ma w swoim dorobku sporo sukcesów. Teraz szkoli młodzież, a jego podopieczni zdobywają medale w prestiżowych zawodach ogólnopolskich. Mimo że nie jest już czynnym zawodnikiem, to w planach sportowych szykuje niespodziankę. Tomek jest rodowitym polkowiczaninem. Ma 51 lat. Przez większą część życia mieszkał w bloku przy ulicy Skalników. Obecnie mieszka z rodziną w Kaźmierzowie. Chodził do Przedszkola Miejskiego nr 5 w Polkowicach. Potem uczył się w Szkole Podstawowej nr 3, a następnie w Technikum Budowlanym w Lubinie. W dzieciństwie większość czasu spędzał na osiedlowym boisku grając w piłkę, kosza czy też bawiąc się w chowanego. Zbierał resoraki, które ma do dziś. Chciał zostać strażakiem. Niestety, z tych marzeń nic nie wyszło. Jego przyszłość potoczyła się zupełnie w innym kierunku. Ukończył Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu i został nauczycielem. Pracuje w tej samej szkole, w której rozpoczynał swoją edukację – w „trójce”.
TAK SIĘ ZACZĘŁO
W wieku 14 lat zafascynował się karate. Inspiracją był bardzo popularny w owym czasie film „Wejście Smoka” z Brucem Lee. Wtedy każdy chłopiec chciał być nim. Tomek postanowił pójść na trening sekcji karate, która działała w Polkowicach. Jego pierwszym trenerem był Mariusz Kawula. W tym klubie Tomek spędził blisko 15 lat odnosząc szereg sukcesów. Do największych należy zdobycie złotego medalu w Drużynowych Mistrzostwach Polski Okręgu Zachodniego. Miał wtedy 20 lat. Za zwycięstwo, oprócz medalu, dostał odkurzacz, który do dzisiaj mu służy. Niestety, jak większość profesjonalnych zawodników dręczyły go kontuzje, które utrudniały dalsze doskonalenie. Postanowił więc zakończyć zawodową karierę, ale nie rozstał się ze sportami walki. – Karate nauczyło mnie szacunku do ludzi, pokory i przezwyciężania trudnych chwil w życiu. Podczas długich lat uprawiania tej dyscypliny sportu miałem również chwile zwątpienia, ale nie trwało to długo. – Potrafiłem się zmobilizować i jak widać zostałem przy karate do dzisiaj – mówi Tomasz Bajus. Założył własny klub pod nazwą Polkowicki Klub Kyokushin – Kan Karate Do, który odnosi sukcesy.
SUKCESY KLUBOWE
Wraz z sensei Michałem Jakubczykiem prowadzi grupę kilkudziesięciu zawodników, którzy osiągają sukcesy na arenie ogólnopolskiej. Największym jest zdobycie Mistrza Polski Juniorów przez Amelkę Karkos oraz brązowy medal Mistrzostw Polski wywalczony przez Jakuba Bajusa, syna Tomka. Kuba ma zaledwie 16 lat i już można powiedzieć, że uczeń przerósł mistrza.
PRACA ZAWODOWA
Jak już wcześniej wspomniałem, Tomek pracuje od 25 lat jako nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 3 w Polkowicach. Zanim wybrał tę ścieżkę zawodową, myślał o wyjeździe za granicę. Z tych planów nic nie wyszło, skorzystał z oferty w szkolnictwie i tak zostało do dzisiaj. – Praca z dziećmi daje mi dużo satysfakcji, chociaż bywa, że trudno je namówić do aktywności fizycznej. Mamy teraz inne czasy, niż wtedy jak ja byłem dzieckiem. Dzieci wolą telefony i internet, ale próbuję to zmienić i może mi się to uda – mówi Tomek Bajus.
RODZINA SPORTOWA
Ma wspaniałą rodzinę, która dla niego jest najważniejsza. Żona Kora od zawsze związana jest z polkowicką koszykówką. Wcześniej jako koszykarka, teraz szkoleniowiec grup młodzieżowych. Córka poszła w ślady mamy i również gra w koszykówkę. Syn wybrał karate i trenuje w polkowickim klubie pod okiem ojca. Sport nie zawsze jednak idzie w parze z wolnym czasem i właśnie tego mają bardzo mało. W tygodniu każdy z nich ma obowiązki zawodowe, a w weekendy często mijają się wyjeżdżając z drużynami na zawody.
WYPOCZYNEK TO RARYTAS
W sezonie sportowym na wspólny wypoczynek nie ma czasu. Po sezonie wykorzystują każdą wolną chwilę na wypady w góry czy polskie morze. – Lubimy czynnie wypoczywać. Oboje z żoną jesteśmy nauczycielami i nawet podczas wakacji nie mamy zbyt dużo czasu dla siebie, ponieważ jeździmy z naszą młodzieżą na obozy sportowe – dodaje Tomek.
OBOWIĄZKI DOMOWE
Z uwagi na brak czasu rzadko pomaga żonie w obowiązkach domowych, chociaż jak sam zaznaczył „wolno mi robić wszystko w domu”. Nienawidzi prasować, ale za to lubi gotować i dobrze zjeść. Jego popisową potrawą jest sałatka z krewetek, z makaronem, warzywami i sosami. Lubi dania kuchni azjatyckiej, ale i kuchnia polska jest mu bardzo bliska. Uwielbia schabowego z zasmażaną kapustą, bigos i pierogi.
MARZENIA TOMKA
Tomek szykuje pewną niespodziankę, ale szczegółów nie chce zdradzić. Chodzi o plany sportowe związane z daleką podróżą i biciem rekordu. Na pytanie, czy chodzi o Japonię nie potwierdza, ale też nie zaprzecza. Prywatnie, dzieci i żona są dla niego najważniejsze i zawsze będzie ich wspierał, żeby miały w życiu jak najlepiej. Potem pomyśli o sobie.