fbpx

Z rodzinnego domu, przez Kazachstan, do Moskorzyna

Z rodzinnego domu, przez Kazachstan, do Moskorzyna
Wiadomości z gminy
fot. Roman Tomczak

Swoje 81. urodziny obchodzi właśnie pani Aniela Olszewska, prezeska Koła Związku Sybiraków w Polkowicach. Z tej okazji jubilatkę odwiedził burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki.

Po ataku Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 r., tysiące Polaków ze wschodnich rubieży II Rzeczypospolitej zostało przymusowo wysiedlonych w głąb Rosji. Na Sybir zsyłano całe rodziny. Wśród nich była rodzina pani Anieli, która wtedy mieszkała w Orłówce na Wołyniu.

– Miałam 9 miesięcy, kiedy mnie, moją mamę i pięcioro mojego rodzeństwa zabrano w nocy, 13 kwietnia 1940 roku i wywieziono do Bałkaszyna w północnym Kazachstanie, gdzie był kołchoz. Ciężka praca, głód, w zimie siarczyste mrozy i śnieg, latem dręcząca spiekota – opowiada pani Aniela.

Tam wraz z rodziną spędziła kolejnych sześć lat, aż do powrotu do Polski. Wtedy też, dzięki Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi, odnalazł się ojciec pani Anieli, przedwojenny policjant, później podkomendny gen. Kleeberga. Szczęśliwie przeżył wojnę tylko dlatego, że we wrześniu 1939 roku trafił do niemieckiej niewoli.

– Po wojnie Rosjanie namawiali mamę, żebyśmy nie wracali do kraju. Obiecywali dostatnie życie w Związku Radzieckim, podkładali dokumenty o zrzeczeniu się polskiego obywatelstwa. Mam ich nigdy nie podpisała. Przy najbliższej okazji dostaliśmy się na transport z powrotem do Polski – wspomina pani Aniela.

Jechali bezdrożami kilka dni do najbliższej stacji kolejowej, a później kilka tygodni na zachód. Znowu, jak w 1940 roku wagonami towarowymi, ale już bez zakratowanych okien i zamkniętych od zewnątrz drzwi. Ale kiedy dojechali w końcu do wytęsknionej Polski, nie skończyła się ich tułaczka. Kolejne transporty z repatriantami przenosiły ich od Brześcia nad Bugiem, przez Bielsko-Białą i Gniezno aż do Szczecina. Na Dolnym Śląsku pani Aniela znalazła się – jak sama mówi – przypadkowo.

– Przyjechałam na te tereny w 1975 r., kiedy byłam nauczycielką. A w samym Moskorzynie mieszkam już 44 lata – dodaje z satysfakcją.

W rocznicę 81. urodzin Anieli Olszewskiej, jubilatkę odwiedził w jej domu w Moskorzynie burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki. Wraz z bukietem kwiatów i upominkiem, włodarz Polkowic przekazał pani Anieli życzenia urodzinowe oraz słowa podziękowania.

– Ciągle jestem pod wrażeniem przeżyć i życiorysów Polaków, którzy jako małe dzieci zostały wraz ze swoimi rodzinami skazane na zesłanie i poniewierkę na Sybir. Ich przeżycia, widoczna w nich siła charakteru i przywiązanie do polskości, napawają mnie dumą i satysfakcją, że mogę się z nimi osobiście spotkać. Dziś złożyłem pani Anieli zarówno wyrazy szacunku za jej życiową drogę, jak również urodzinowe życzenia dalszych lat w zdrowiu oraz podziękowania za jej pracę na rzecz lokalnego środowiska Sybiraków – mówi burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki.

Pani Aniela Olszewska nigdy nie zapomniała swojej rodzinnej, sybirackiej epopei. Cały czas jest orędowniczką upamiętniania historii Polaków zesłanych na Sybir. Dlatego od 1993 roku jest członkinią, a od 2010 roku prezeską Koła Związku Sybiraków w Polkowicach, do którego należy także Koło Związku Sybiraków w Przemkowie.

red. Roman Tomczak

Galeria Zdjęć

Tłumacz
Zajrzyj na Facebooka
Przejrzyj Instagram
Oglądaj na YouTube