Nagrodą okolicznościową Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego mogą pochwalić się Podolanki, zespół ludowy z Nowej Wsi Lubińskiej. Jego członkowie opowiedzieli nam o swoich początkach, marzeniach, a także zdradzili nam sekret wiecznej młodości.
Nagrodę przyznano w dowód uznania za 35-letnią działalność na rzecz upowszechniania folkloru i kultury ludowej. Wnioskował o nią dyrektor Centrum Kultury w Polkowicach, Bogusław Godlewski.
– Bardzo się cieszę, że 35-letnia działalność zespołu Podolanki została doceniona. Zespół ten jest jednym z podstawowych filarów kultury w naszej gminie oraz jej wizytówką. Doceniamy jego zaangażowanie. Razem z pracownikami Centrum Kultury staramy się, aby zespół mógł się rozwijać i miał odpowiednie warunki do ćwiczeń – mówi Bogusław Godlewski, dyrektor Centrum Kultury w Polkowicach.
Otrzymanej nagrody zespołowi pogratulował burmistrz Polkowic, który nie ukrywa dumy z lokalnej perły muzyki ludowej.
– Bardzo dziękuję Podolankom za reprezentowanie naszej gminy na wszelkich festiwalach i wydarzeniach artystycznych. Niezmiernie się cieszę, że artyści z Nowej Wsi Lubińskiej dbają o nawiązywanie do tradycji i życia dawnej wsi– mówi Łukasz Puźniecki, burmistrz Polkowic. – Gratuluję otrzymanej nagrody. Jestem pewien, że wesprze ona dalszy rozwój zespołu, który od tylu lat wzbogaca życie kulturalne naszego regionu – zaznacza.
Zespół powstał w 1985 roku na okoliczność dożynek. Przez te lata jego członkowie się zmieniali, ale niektórzy z nich tak jak pani Maria Wandycz trwali w nim od samego początku.
– Pamiętam jak 35 lat temu robiłyśmy wieniec dożynkowy i układałyśmy przyśpiewki. Później prezentowałyśmy go idąc przez wieś i śpiewając. Tak to się zaczęło. Z czasem pojawiły się wyjazdy na konkursy i tak zrodziła się nasza miłość do śpiewania oraz tradycji – wspomina Maria Wandycz. – Podczas epidemii, gdy nie mogłyśmy się spotykać bardzo nam tego brakowało. Gdy tylko się zobaczyłyśmy pierwszy raz po przerwie to była ogromna radość. Czujemy się ze sobą jak z najbliższą rodzinną. Śpiewanie to jest nasze życie – opowiada.
Obecnie zespół liczy 13 osób. Śpiewa w nim dziewięć pań, natomiast czterech panów tworzy kapelę. Grają oni między innymi na akordeonie, gitarze, bębnie i klarnecie. Członkowie Podolanek w naszej rozmowie pochwalili się, że wynaleźli „eliksir wiecznej młodości”.
– Część z nas to emeryci. Śpiewanie, taniec, występy to nasze życie, nie wiem jakbyśmy mogli funkcjonować bez tego. Pomaga nam to oderwać się od codzienności. Dzięki temu nie starzejemy się! – mówi Wiesława Baczyńska, kierowniczka zespołu.
W repertuarze Podolanek można usłyszeć utwory ludowe, religijne oraz patriotyczne. Duża część pieśni została przywieziona ze wschodu i to właśnie je darzą największym sentymentem.
– Nasi rodzice pochodzą z Tuligłów. To oni przekazali nam miłość do śpiewania. Dlatego też największy sentyment mamy do tych ballad, które śpiewali oni, a niektóre z nich nawet nasi dziadkowie. Właśnie te utwory prezentowałyśmy na Festiwalu Pieśni Dziadowskiej oraz Kultury Pogranicza w Świerzawie. Zajęliśmy tam dwukrotnie pierwsze miejsce – opowiada Maria Wandycz.
Puchary, które przez 35-lat zdobyły Podolanki nie mieszczą się już na pułkach. Sami członkowie zespołu śmieją się, że już dawno przestali je liczyć. Występowali oni między innymi w Operze Wrocławskiej w Szprotawie na Festiwalu „Ziemia i Pieśń” czy na swojej ukochanej Ukrainie.
– Wyjazd na Ukrainę wspominam wyjątkowo. Śpiewałyśmy tam we Lwowie, w Tarnopolu i w Czortkowie. Było to bardzo wzruszające, ponieważ są to ziemie naszych rodziców – mówi Wiesława Baczyńska. – Te miejsca darzymy wielkim sentymentem. Nawet stroje, które nosimy wzorowane są na tych przywiezionych z Tuligłów. Jedna z członkiń ma strój, który wcześniej nosiła jej mama– dodaje.
Podolanki na koncie mają dwie płyty. Pierwsza z nich ukazała się w 2011 roku i znajdują się na niej utwory ludowe. Z kolei w 2019 roku wydały płytę z kolędami i pastorałkami przekazanymi im przez rodziców i dziadków. Na tym jednak nie kończą swojej kariery i już snują kolejne plany.
– Naszym ogromnym marzeniem jest wystąpić w Kaźmierzu, na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych, na który przyjeżdżają zespołu z całego świata. W sowim repertuarze mamy dużo piosenek przywiezionych właśnie z tamtych stron – zdradza Wiesława Baczyńska.
Poza muzyką Podolanki mają dużo innych zainteresowań. Ich pasją jest gotowanie. Popisowym daniem w ich wykonaniu są pierogi lwowskie i kapusta z czerwoną fasolą. Zespół prowadzi także małe muzeum. Zbiera tam pamiątki przywiezione z Tuligłów.
– Mamy dużo przedmiotów, które nasi rodzice zabrali ze sobą przyjeżdżając do Nowej Wsi Lubińskiej. Wówczas zabierali wszystko, co mogło być im potrzebne do życia. W naszych zbiorach są m.in. cep do młócenia, szczotki do lnu, maselnice, wirówki do mleka i wiele innych przedmiotów z tamtych czasów – opowiada Maria Wandycz.