fbpx

„Oświecone” Polkowice

„Więcej światła” miał powiedzieć na łożu śmierci Goethe. „Więcej światła!” było też żądaniem mieszkańców Polkowic w połowie XIX w., bo przechadzka mrocznymi zaułkami miasta nie należała do bezpiecznych.

A ich woli stało się zadość w roku 1857, kiedy to ulice naszego miasta rozświetliły dziesiątki olejowych lamp, zafundowanych przez magistrat. Lampy zakupiono we wrocławskiej firmie „Herz u. Sohn”, i ze względu na rodzaj przesyłki, musiały być dostarczane w kilku partiach, tak, aby podczas transportu nie zostały uszkodzone.
Pierwsze w historii miasta świetlenie publiczne zamontowano na elewacjach kamienic wokół rynku, oraz na rogach głównych ulic miasta. Mimo, że światło lamp lejowych charakteryzuje się niezbyt silną, żółtą barwą, na ręce ówczesnego burmistrza Johanna Angelusa Cotty zaczęły spływać serdeczne podziękowania od wdzięcznych za „oświecenie” mieszkańców. Nic dziwnego, skoro do tej pory miasto stanowiło mało atrakcyjny obiekt spacerów po zmroku. I wcale nie chodziło tu o niebezpieczeństwo utarty mienia z rąk lokalnych złodziejaszków. Jak dobrze wiemy, Polkowice były wówczas jednym z najbezpieczniejszych miast na Dolnym Śląsku, i przespanie się tutaj na ulicy z workiem pieniędzy pod głową nie rodziło żadnych przykrych konsekwencji.
Chodziło raczej o możliwość doznania kontuzji (do złamania nogi czy ręki włącznie) na brukowanych kocimi łbami zaułkach, w pobliżu studni, ścieków i niewidocznych w nocy dziur. XIX-wieczne Polkowice były miastem z ambicjami i wolą dorównania – przynajmniej przez ich mieszczańską warstwę – do standardów bezpieczeństwa obowiązujących we Wrocławiu czy Berlinie. Oświetlenie ulic było tego dobrym początkiem.
Wkrótce olej w lampach zaczęto zastępować naftą (nota bene – wynalazkiem Ignacego Łukasiewicza), a w 1881 roku pojawiły się pierwsze projekty, żeby naftowe zasilanie lamp ulicznych zastąpić gazowym. Nigdy jednak nie doszło do zrealizowania tego projektu. Postęp techniczny pędził wtedy przez Europę z tak zawrotną szybkością, że zanim projekt trafił na papier, już myślano o zainstalowaniu w miecie superwynalazku – elektryczności. Jak pamiętamy udało się to zrobić w pierwszych latach XX w., stosunkowo wcześnie w porównaniu z innymi dolnośląskimi miastami.
Wkrótce przy ul. Głogowskiej powstał zakład energetyczny braci Wierzejewskich (polskich emigrantów z Wielkopolski), a wzdłuż ulic i parków pojawiły się drewniane słupy energetyczne. Świat z impetem wkraczał do prowincjonalnych Polkowic. A one – wcale się przed tym światem nie broniły.


Warning: Undefined variable $count_images in /home/server696697/ftp/POLKOWICE/wp-content/themes/Polkowice/single-tradition.php on line 44
Tłumacz
Zajrzyj na Facebooka
Przejrzyj Instagram
Oglądaj na YouTube