Na terenie, który dziś należy do Posterunku Energetycznego, 196 lat temu polkowiczanie po raz ostatni widzieli wojska cesarza Napoleona Bonaparte.
Jak wiemy, nic dobrego nie spotkało Polkowic ze strony francuskich wojsk i ich sprzymierzeńców w czasie kilkunastoletniego okresu wojen napoleońskich (1803-1815). Ze strony koalicji zresztą również nie. Kolejne wizyty w naszym mieście wojsk austriackich i pruskich z jednej, a francuskich, hiszpańskich, włoskich, holenderskich i polskich z drugiej strony, rujnowały zarówno stan finansowy miasta, jak i jego potencjał ludzki.
Fortuna, która sprzyjała Napoleonowi przez tak długi czas, zaczęła sie od niego odwracać już jesienią 1812 r., kiedy Wielka Armia znalazła się w pułapce zastawionej przez Rosjan. Po bitwie pod Berezyną (26-29 listopada 1812) Napoleon zmuszony do szybkiego powrotu do Paryża przejeżdżał przez Polkowice. Nie była to pierwsza wizyta cesarza w naszym mieście. Jak pamiętamy, po raz pierwszy odwiedził je latem 1807 r., w drodze powrotnej z Tylży, gdzie upokorzył Prusy, a przede wszystkim Rosję haniebnym dla niej pokojem.
Jednak w wyniku kampanii rosyjskiej potęga Napoleona oraz jego niezwyciężonej Grand Armee została po raz pierwszy dramatycznie nadszarpnięta. Szczęśliwcy, którym udało się wyrwać z życiem z lodowatych stepów Rosji, zaczęli napływać na tereny Prus jeszcze zimą 1813 r. W miarę jak korpusy rozbitej armii posuwały się na zachód, gonione przez armie Kutuzowa, Cziczagowa i Wittgensteina, ich stan osobowy a także ogólny wizerunek i uzbrojenie zaczynały sie poprawiać. Wszystko za sprawą przymusowego poboru, konfiskat i rabunków, dokonywanych po drodze na obywatelach Królestwa Pruskiego.
W marcu 1813 r. od południowej strony Polkowic nadeszły oddziały francuskiego 16. Pułku Pieszego, wchodzącego w skład korpusu odwodowego Nicolasa Charlesa Oudinota, pokonanego pod Berezyną. Wojska te szły forsownym marszem z Kalisza przez Rawicz, kierując się do Głogowa, gdzie spodziewały się znaleźć czasowe schronienie. Niestety sztab twierdzy w Głogowie nie zgodził się na dłuższy pobyt tak wielkiej ilości żołnierzy za murami twierdzy. W połowie marca pułk wymaszerował z Głogowa, aby poszukać zaopatrzenia w którymś z okolicznych miast. Padło na Polkowice. Dwa i pół tysiąca żołnierzy rozbiło namioty na południe od drogi do Rudnej, jednocześnie miasto obłożono wysoka kontrybucją, mająca zapewnić utrzymanie francuskim żołnierzom. Na początku polkowiczanie odmówili, jednak sześć armat wycelowanych w miasto przekonało magistrat do ustępstw. Przez cztery kolejne miesiące niespełna tysiąc mieszkańców miasta i okolicznych wsi utrzymywało pułk francuskich głodomorów. Dopiero na początku sierpnia w obozie zagrała obozowa trąbka. Wzywała jednak nie do wymarszu, ale do uroczystego apelu, związanego z obchodami 44 urodzin Napoleona. Dzień później, 16 sierpnia, wojsko zwinęło obóz i pomaszerowało w kierunku Drezna. Polkowiczanie odetchnęli i zaczęli liczyć straty.