fbpx

Spotkanie z Markiem Krajewskim

W sali audiowizualnej polkowickiej biblioteki siedzą polkowiczanie. Na przeciw nich stoi Marek Krajewski. Ubrany w jasne spodnie i jasnoszarą marynarkę.
Kulturalne Polkowice
fot. D. Szymacha

Polkowiczanie spotkali się z Markiem Krajewskim – znanym i uznanym twórcą osadzającym akcje swoich powieści kryminalnych w przedwojennym Wrocławiu i Lwowie. Sala audiowizualna polkowickiej biblioteki ledwie zdołała pomieścić wszystkich chętnych do wzięcia udziału w spotkaniu.

Frekwencja nie dziwi, gdyż niewielu polskich autorów może się poszczycić takim dorobkiem. Pisarz stworzył już 30 powieści, które cieszą się dużą popularnością nie tylko w Polsce. Jego książki zostały przetłumaczone na 19 języków: angielski, chorwacki, czeski, duński, estoński, francuski, grecki, hebrajski, hiszpański, holenderski, litewski, niemiecki, norweski, rosyjski, szwedzki, słowacki, ukraiński, węgierski i włoski.

– Czytam książki pana Krajewskiego, gdyż po pierwsze dotyczą one Wrocławia, a tam studiowałem, tam spędziłem około 20 lat życia. Po drugie ma dobre pióro, bardzo mi się podoba sposób pisania i kreowania głównego bohatera. Po trzecie bardzo lubię klasyczne retro kryminały osadzone w atmosferze takiej tajemniczości, takiej otoczce historycznej – mówi Łukasz Dacyszyn.

 

– Te książki przenoszą nas w przeszłość Wrocławia, w przeszłość Lwowa. Tak pięknie opisują tamte czasy, mają wspaniałych bohaterów. To wciąga. Z wielka przyjemnością przyszłam na to spotkanie. Śledzę wszystkie recenzje o książkach pana Krajewskiego po to, by sięgnąć po kolejny tom i zanurzyć się w przeszłość – dodaje Kazimiera Wielgosz.

 

– Pan Marek Krajewski ma zdolność łączenia takiego klasycznego kryminału z wątkami społeczno-obyczajowymi. Wszystko się tam przenika. To wzbudza moje zainteresowanie. Autor potrafi stworzyć taki specyficzny klimat. Czuje się ten przedwojenny Wrocław czy Lwów – zależy komu, które miasto jest bliższe. Nie jest to tylko przedstawienie śledztwa – kto zabił, tylko jest to mocno rozbudowane – ocenia Kamil Halczak.

Bohaterem pierwszych powieści Krajewskiego, jest Eberhard Mock – funkcjonariusz wydziału kryminalnego policji w Breslau, który z czasem awansuję z prostego śledczego aż na funkcję dyrektora tego wydziału. Cykl liczy trzynaście pozycji i w jego trakcie Mock spotyka na swojej drodze Edwarda Popielskiego, lwowskiego komisarza policji i bohatera drugiego cyklu powieściowego, liczącego także trzynaście tomów.

podczas spotkania w Polkowicach autor opowiedział obecnym w jaki sposób rozwinęło się jego zainteresowanie historią Wrocławia, jak wpadł na pomysł napisania swojej pierwszej książki i jej kontynuacji.

– Osadziłem akcję powieści jednego cyklu moich powieści w przedwojennym Wrocławiu dlatego, że urodziłem się we Wrocławiu i bardzo kocham swoje rodzinne miasto – mówi Marek Krajewski. – Tam się wychowałem, całe swoje życie związałem z Wrocławiem. W latach mojej młodości i dzieciństwa, temat niemieckiej przeszłości Wrocławia był tematem tabu. To, co jest zabronione tym bardziej nas interesuje, w związku z tym rozwinęły się moje zainteresowania historią dawnego Wrocławia. Ponieważ niemal równocześnie rozwinęły się moje zdolności literackie, postanowiłem te zdolności połączyć i napisać powieść o Wrocławiu. I w ten sposób w 1990 roku ukazała się moja pierwsza powieść „Śmierć w Breslau”.

Autor zdradził, że nie będzie już więcej powieści z Eberhardem Mockiem.

– Z Mockiem już się pożegnałem. W 2012 roku ukazała się książka „Błaganie o śmierć” i jest to pożegnanie z Eberhardtem. Kontynuuję cykl z Edwardem Popielskim, czyli cykl lwowski, ale i lwowsko-polski. Mam tu na myśli II Rzeczpospolitą. Akcja będzie się rozgrywała na terenie całej Polski w latach 1918-1939 – wyjaśnia Krajewski.

Później czytelnicy zadawali pytania. Atmosfera spotkania była bardzo ciepła i przyjazna. Na zakończenie polkowiczanie otrzymali dedykacje w posiadanych książkach autora.

red. Darek Szymacha

Galeria Zdjęć

Tłumacz
Zajrzyj na Facebooka
Przejrzyj Instagram
Oglądaj na YouTube